7 maja 2018

Osobliwość 3: Horyzont zdarzeń

“(…) niewiele pozostało po tamtym Robercie. I cieszyłem się z tego, bo tamten Robert, który dopiero co raczkował w MMA, był strasznie słaby, naiwny, strachliwy, zbyt wiele uzależniał od innych i był zbyt ufny. Tamten Robert nie miał prawa przetrwać w moim świecie. Przepadłby tu. Wytrzymał może jeden dzień, a potem uciekł z podkulonym ogonem (…)”.
     Stało się. Robert spełnił swoje marzenie o byciu najlepszym zawodnikiem MMA na świecie w swojej kategorii wagowej. Szereg poświęceń zaowocował wielką sławą i jeszcze większymi pieniędzmi. Ale czy to wszystko, co stracił po drodze, było tego warte? Czy nadal jest tak bardzo skoncentrowany na celu? Czy nadal może liczyć na wsparcie? Czy potrafi odnaleźć się w nowym świecie? Czy w ogóle jest wciąż tym samym człowiekiem?

STATUS:   Z A K O Ń C Z O N E
GATUNEK: dramat, romans, komedia, sport



TOM III DOSTĘPNY NA >WATTPADZIE<



1. Chaos
2. Ślepa sprawiedliwość
3. Kręgi na wodzie
4. Jak zmusić Kwiatkowskiego do poddania
5. Najniebezpieczniejszy mężczyzna świata
6. Wymazywanie przeszłości
7. Desensytyzacja
8. Jak się kłócić, żeby wygrać
9. Wszechświaty równoległe
10. Kiedy wszystko idzie dobrze
11. Teoria chaosu
12. Uzdrawiająca moc strachu
13. Zamknij oczy, ale nie umieraj
14. Test na wytrzymałość
15. Terapia z cukrzycą w prezencie
16. Jak unieszczęśliwić siebie samego
17. Robert postanawia umrzeć
18. Potencjał orgazmiczny
19. Dylatacja czasu
20. Mogę bez ciebie żyć
Epilog


6 komentarzy:

  1. Cudna okładka��

    OdpowiedzUsuń
  2. Robert postanawia umrzeć, zdecydowanie najlepszy tytuł. Obawiam się go, ale myślę że chodzi tu o kompletne zakończenie kariery.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio przypomniało mi się, że kiedyś czytałam Twoje opowiadanie o geju w MMA, więc nadrobiłam zaległości. Wtedy zostawiłam je po paru rozdziałach, bo bardzo nie lubię czytać czegoś, co jeszcze wychodzi. Jestem typem maniakalnego czytacza, jak książka to naraz, po co się rozdrabniać na kilka sesji? (Nie powiem, czasem bardzo to przeszkadza mi w życiu, bo jednak trzeba chodzić do pracy czy ogarnąć dom, a tak to tylko siadam, czytam i cały świat może pójść w cholerę.)

    Bardzo się cieszę, że znów sięgnęłam po Osobliwość i cieszę się też, że połknęłam 3 tomy jeden po drugim – czytanie rozdział po rozdziale by mnie chyba zabiło. Czasem miałam tak, że po prostu musiałam wiedzieć co się dzieje dalej. Dookoła wszystko mogło się walić i palić, ale ja musiałam dokończyć wątek i już. Przyznam szczerze, że dawno już tak nie miałam przy żadnej lekturze. W 4 dni przeczytałam wszystko, a trzeba nadmienić, że jeszcze chodziłam do pracy i starałam się mieć życie towarzyskie. Czytałam więc nocami, rano byłam padnięta, ale w większych czy mniejszych przerwach znów łapałam za czytnik i leciałam dalej.

    Po pierwsze – z ręką na sercu, „Osobliwość” ląduje do mojej ścisłej topki opowiadań internetowych. Kiedy teraz patrzę na te trzy tomy z dystansu, mogę powiedzieć, że tworzą cudowną całość. Wszystko ładnie się zgrywa i każde wydarzenie wydaje się potrzebne. Nie wiem czy faktycznie tak było, ale jako czytelnik niesiedzący w Twojej głowie mogę przyznać, że wszystko przemyślałaś. Postacie, wydarzenia, klimat – miałaś na to pomysł i świetnie ubrałaś to w słowa, aż czuję lekkie uczucie zazdrości, bo większość moich opowiadań tworzyła się pod wpływem chwili.

    Moją ulubioną postacią – a jakżeby inaczej – oczywiście był Robert. Świetnie go wykreowałaś, był we wszystkim taki... ludzki, po prostu. Takiego Roberta można minąć w centrum handlowym czy spotkać gdzieś tam w kinie – a przynajmniej Roberta z pierwszego tomu, zwykłego polskiego chłopaka z dużymi marzeniami. Później oczywiście Robert się zmieniał, ale robił to w taki sposób, że kupuję jego zmiany całkowicie. Miał powód, zostawił go przecież facet, który był miłością życia, umarł mu brat, pojawiła się wielka kariera, a co za tym idzie, wielka presja... chyba nie ma człowieka, który po czymś takim nie zamknąłby się i po prostu nie wytoczył dookoła siebie muru obronnego.
    Uwielbiam te jego wszystkie przemyślenia, jedne dojrzałe, drugie wręcz przeciwnie, ale najbardziej kocham te jego kosmiczne brednie (chyba jak każdy, pewnie wiele osób Ci już to pisało). Czasem były dla mnie tak bardzo z dupy, że paradoksalnie świetnie wpasowywały się w klimat aktualnej akcji. Nie wiem jak Ty to zrobiłaś, że z czegoś tak oklepanego, jak porównywanie miłości do dziwnych zjawisk (w końcu ile to się słyszy o przeznaczeniu wypisanym w gwiazdach) zrobiłaś coś tak oryginalnego.

    Podobały mi się też walki, a raczej ich opisy. Ni chu chu nie ogarniam MMA, ale większość sytuacji byłam w stanie sobie wyobrazić, więc myślę, że stanęłaś na wysokości zadania. Dodatkowo zachowałaś dynamikę, co podziwiam chyba najbardziej. Jestem właśnie na etapie opowiadania fantasy, więc wiem, że takie szybkie akcje są najcięższe do opisania, a przynajmniej ja mam z tym spory problem. Tutaj jednak wszystko ładnie się zgrywało, naprawdę czułam, jakbym siedziała gdzieś na trybunach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejdźmy dalej – Eryk. Powiem szczerze, gdzieś do drugiego tomu uważałam tę postać za najsłabiej wykreowaną. Był dla mnie bardzo papierowy, a jego zachowania w ogóle mi nie pasowały. Nie lubiłam go tak bardzo, że po cichu miałam nadzieję, że Robert zainteresuje się wreszcie Igorem, bo jego to akurat uwielbiam (w ogóle, czy „Sezon na grilla” jest o TYM Igorze?). Polubiłam – a przede wszystkim zrozumiałam – Eryka dopiero gdzieś w połowie trzeciego tomu. Właśnie dlatego wspomniałam wcześniej, że te trzy części tworzą idealną całość, bo dopiero gdy kończymy czytać, rozumiemy całą historię. Eryk też się okazał naprawdę ludzki, miał swoje obawy, potykał się, jak to każdy człowiek i po prostu błądził.

      Kolejna sprawa, rodzina Kwiatkowskich i Demińskich – o tych pierwszych było trochę więcej, bo to w końcu rodzina głównego bohatera, ale również fajnie to wszystko ujęłaś. Dwie różne rodziny, dwa różne podejścia do homoseksualizmu swoich dzieci, dwa różne światy. Uwielbiam takie przeciwieństwa.

      Ogólnie bardzo podobało mi się tło, nie stworzyłaś jedynie pustego romansu, bo Robert i Eryk nie poruszali się w jałowej przestrzeni. Rodzina, przyjaciele, przeciwnicy Roberta – ten tekst można poczuć całym sobą, ba, miałam wrażenie, że coś takiego serio wydarzyło się w Białymstoku. Jedyne do czego bym się przyczepiła, to mało opisów miejsc, z chęcią poznałabym trochę miejscówek w tym mieście.

      Fajnie też było czuć Twoją pasję do sportu. Naprawdę widać, że się tym interesujesz, bo świetnie przelałaś to wszystko w Roberta. Może właśnie dlatego ta postać wydawała mi się tak realna. Swoją drogą, przydałby się taki Roberto w naszym rzeczywistym świecie. Z ciekawości włączyłam sobie kilka filmików na yt związanych z MMA i natrafiłam na jakiś, gdzie wypowiadali się właściciele jakichś tam klubów sportowych. Od razu stwierdziłam, że jeśli gej-Robert natrafiał na takich, to miał ciężko, nie wyglądali mi na zbyt tolerancyjne jednostki. Dla tego typu gości pedał faktycznie nie potrafiłby uderzyć i nie miałby czego szukać w MMA. Z drugiej strony super, że Robert nie stał się zaraz jakimś działaczem LGBT. Był wyoutowany, ale w żadnym momencie nie zrobiłaś z niego ciotki biegającej z tęczową flagą – strasznie nie lubię, gdy robi się takie szopki, więc z chęcią zbiję piąteczkę Kwiatkowskiemu.

      Podsumowując już, bo trochę się rozpisałam, uwielbiam ten tekst i na pewno do niego wrócę. Chciałam tylko zapytać, czy nie myślałaś o wydaniu go? Bo myślę, że „Osobliwość” zasłużyła sobie na swoją wersję książkową, a ja z chęcią postawiłabym ją na półce. I kto wie, może nawet wcisnęłabym kiedyś tam swoim przyszłym-niedoszym dzieciom, bo niesie za sobą spore przesłania, zarówno jak sobie radzić w życiu (a przede wszystkim, że miłość nie oznacza uzależnienia od siebie), jak i to, że zrealizowanie marzeń może nie być tak satysfakcjonujące, jakby się wydawało. No i że człowiek jest tylko człowiekiem, więc ma prawo popełniać błędy, a miłość to nie piękna bajka, a kolista droga, na której można się boleśnie wyrżnąć.

      Usuń
    2. Tak wciągnęłaś mnie w tę historię, że chociaż mam aktualnie fazę na fantastykę, to zatęskniłam za bliższymi klimatami – polskimi wsiami, miastami, ludźmi z ograniczonymi horyzontami myślenia, aż wreszcie za cudownymi dresiarzami. Jest coś kojącego w czytaniu i pisaniu tekstów osadzonych w naszym pięknym kraju.

      Jeszcze dzisiaj pewnie zakupię „Dopóki śmierć nas nie rozłączy”, bo zaciekawiłaś mnie opisem. Będę też czekać na zakończenie „Sezonu na grilla”. Mam nadzieję, że wrzucisz go też na bucketbook albo beezar, z chęcią kupię, żeby dorzucić swoją cegiełkę i w chociaż taki drobny sposób Ci podziękować.

      Cieszę się, że Cię „odkryłam” i mam nadzieję, że stworzysz jeszcze wiele tekstów, bo Twój styl tak mi przypasował do gustu, że to aż dziwne. Nie chcę wyjść na buca, ale mało czytam w Internecie, a już na pewno nie zatracam się przy tekstach tak, jak zrobiłam to przy „Osobliwości”, dlatego też pewnie się już ode mnie nie odczepisz i z chęcią będę śledzić Twoje dalsze opowiadania.

      Pozdrawiam i życzę chęci oraz całej masy czasu. <3

      PS. Mam nadzieję, że zostawiam ten komentarz w dobrym miejscu. Trochę wahałam się, gdzie to zrobić – beezar, bucketbook, czy blog. Ostatecznie stwierdziłam, że dwa pierwsze nie nadają się na komentarze ze spoilerami, więc liczę na to, że nie gniewasz się za opublikowanie tego tutaj.

      Usuń