23 sierpnia 2023

Update

 Cześć

Nie jestem pewna, czy ktoś tu jeszcze zagląda (ja przestałam niestety), ale weszłam na tego bloga po ponad roku i gdy zobaczyłam komentarze, na które nie odpowiedziałam, zrobiło mi się przykro. Część z Was zaglądała właśnie tylko tutaj, a ja po prostu zniknęłam niczym duch bez wyjaśnienia.

Zacznę jednak od kwestii najistotniejszej - ten blog NIE będzie już kontynuowany. Zostawię go dla sentymentu (przynajmniej na razie), ale nie będę tu już publikować. Powodów jest wiele, ale głównie dlatego, że nie jestem pewna, czy kiedykolwiek wrócę do takiego trybu pisania, tj. wrzucania historii rozdział po rozdziale.

Ostatni rok przeorał mnie przepotężnie i przez ponad pół roku nawet nie miałam ochoty czegokolwiek pisać, ale na szczęście wena powoli wróciła.

Jestem nadal aktywna i nadal piszę - obecnie mam taką weną, jakiej nie miałam od czasu studiów chyba - i mam nadzieję, że w nieodległej przyszłości będziemy mogli spotkać się na papierze/czytnikach z moimi nowymi historiami :)

Jeśli chcecie mnie śledzić, to jestem wciąż na Wattpadzie (na razie nic tam nie publikuję, jakieś rozdziały dodatkowe od czasu do czasu) i na Instagramie, gdzie w sumie jest mnie najwięcej, bo tam mam okazję dzielić się z Wami wszelkimi postępami, smaczkami, możemy sobie podyskutować i ogólnie jest fajnie :)

Myślę, że nowe rzeczy wyjdą w przyszłym roku, bo końcówkę tego poświęcę na dopracowywanie draftów powieści.

Więc na koniec pozostaje mi jeszcze raz zaprosić Was na mojego Instagrama: @inertia.stories - to właśnie tam pojawiam się regularnie.

                                                                                                    Trzymajcie się,

                                                                                                    Inertia

26 lipca 2022

Miłość dla opornych: Rozdział 8

Jak powietrze


Kamil nie miał pojęcia, co by zrobił, gdyby nie Rafał. Bez niego i Michał by tego nie przeżył, i Kamil by przy okazji zszedł na zawał, i Dopamina w efekcie po jakimś czasie zdechłaby z głodu. Chyba że zjadłaby ich zwłoki. W każdym razie Kamila tak strasznie opanował stres, kiedy tylko zdołali dotrzeć do mieszkania Hernika, że stanął na środku jak wryty i zapomniał nawet, jak się oddycha.

Znaleźli Michała na podłodze w salonie w samych bokserkach, całego spoconego, z płytkim oddechem i zdezorientowanego. Na szczęście był przytomny, a przecież tamten fagas twierdził, że nie mógł go dobudzić.     

18 lipca 2022

Miłość dla opornych: Rozdział 7

Zaginiony w akcji


Nie był pewien, czy ktoś zauważył jego dziwaczne zachowanie, kiedy po kilkunastu sekundach wrócił do niego rozum i usiadł z powrotem normalnie. Nikt z obecnego przy stoliku towarzystwa się na niego pytająco nie gapił, tylko Kamil jakoś dziwnie uśmiechał się pod nosem.

— Właśnie, skąd się znacie? — zapytała z zainteresowaniem Justyna, a Michał jeszcze bardziej nadstawił uszu. Niby nonszalancko napił się drinka, chcąc stworzyć pozory, że się nudzi i jakoś nieszczególnie interesuje go poruszony temat, choć bezwiednie aż serce zabiło mu szybciej na myśl, że zaraz dowie się czegoś nowego o Ranewskim. Prawie nic o nim tak na dobrą sprawę nie wiedział. W jego mózgu powstało nagle kolejne spięcie, bo przecież nie chciał się niczego dowiadywać! Ale też… tak strasznie chciał się czegoś dowiedzieć.

10 lipca 2022

Miłość dla opornych: Rozdział 6

Luka bezpieczeństwa


Po dwudziestej pierwszej już zdążyło się trochę ochłodzić i choć warunki nadal nie były idealne, to Rafał wyszedł na wieczorną przebieżkę. Musiał. Bycie w ruchu sprawiało mu satysfakcję, ale też pozwalało zebrać myśli, dlatego kiedy zaczynało go nosić i miał koszmarny dzień, musiał to... wybiegać. Napięcie, które urosło w nim w ciągu tego dnia, zostało nieco zneutralizowane. Nadal się martwił, bo jego problem nie zniknął, ale chociaż mógł do niego podejść ze świeższą głową.

3 lipca 2022

Miłość dla opornych: Rozdział 5

Do zakochania jeden krok... kroczek

 

Kamil kompletnie nie potrafił kłamać, zwłaszcza przy osobach, które znał i lubił. Od razu zjadały go wyrzuty sumienia i wcale nie trzeba było go jakoś szczególnie przyciskać, by pękł. Zazwyczaj sam się w końcu wygadał. Tak jak teraz, kiedy niby bez żadnego pretekstu wyciągnął Michała nad Wisłę. To znaczy była sobota i zaproponował mu taki zwyczajny chill z piwkiem, bo aż grzech było nie skorzystać z tej słonecznej, czerwcowej pogody.

— Michał... — zaczął, od razu przybierając skruszony ton. — Muszę się do czegoś przyznać, tylko się na mnie nie wściekaj — zaznaczył też, zdradzając, że to co ma do przekazania, nie spodoba się Hernikowi.