3 lipca 2022

Miłość dla opornych: Rozdział 5

Do zakochania jeden krok... kroczek

 

Kamil kompletnie nie potrafił kłamać, zwłaszcza przy osobach, które znał i lubił. Od razu zjadały go wyrzuty sumienia i wcale nie trzeba było go jakoś szczególnie przyciskać, by pękł. Zazwyczaj sam się w końcu wygadał. Tak jak teraz, kiedy niby bez żadnego pretekstu wyciągnął Michała nad Wisłę. To znaczy była sobota i zaproponował mu taki zwyczajny chill z piwkiem, bo aż grzech było nie skorzystać z tej słonecznej, czerwcowej pogody.

— Michał... — zaczął, od razu przybierając skruszony ton. — Muszę się do czegoś przyznać, tylko się na mnie nie wściekaj — zaznaczył też, zdradzając, że to co ma do przekazania, nie spodoba się Hernikowi.

— No? — odburknął mężczyzna, spoglądając oceniająco na swojego kumpla. Od razu wiedział, że coś się święci, ale mimo wszystko czekał, aż Kamil sam pęknie i się wygada. Choć poczuł też instynktownie złość na siebie samego, bo jechali już tramwajem, a to nieco komplikowało ewentualną ewakuację.

— Bo ten, Krystian pisał rano, co robię i tak mu napomknąłem o naszym wypadzie, a on zapytał, czy też może wpaść i w sumie się zgodziłem…

Michał zmrużył oczy, intensywnie wpatrując się w Kamila. Wystarczyły dwie sekundy, by zrozumiał, że to jeszcze nie była ta właściwa wiadomość. Fakt, że zamierzał do nich dołączyć koleś, z którym ostatnio kręcił Kamil, wcale nie był dziwny i chłopak musiał wiedzieć, że Michał nie wkurzałby się akurat o coś takiego. Zatem... musiało być coś jeszcze.

— No i? — ponaglił Dybowskiego.

— Krystek odpisał, że Rafał też wpadnie — wydusił wreszcie. 

— Co? — wydusił z siebie w pierwszym odruchu Hernik.

— Ale ostatnio się przecież dogadaliście, więc to chyba nie będzie jakiś ogromny problem? — odbił nieco manipulującym tonem Kamil, co okazało się być bardzo skuteczną taktyką, bo choć Michał był w pełni świadomy, że jego kumpel go właśnie urobił, to nie potrafił się z tego wykręcić. No bo co miał niby zrobić? Obrazić się, wysiąść na następnym przystanku i wrócić do domu? Jakby to wyglądało? Zresztą musiał oddać Kamilowi, że faktycznie to nie brzmiało jak powód, żeby robić z tego zadymę. Był dorosły, więc musiał się tak zachowywać. 

— Trzeba było mi powiedzieć o tym wcześniej. Założyłbym swoją najlepszą koszulę — odpowiedział z sarkazmem, nie widząc innej opcji, jak miałby wyjść z tego twarzą i jednocześnie nie pokazać, że się zirytował. Od ich ostatniego spotkania z Ranewskim, na którym się konkretnie schlali, minęły jakieś dwa tygodnie i od tamtej pory nie mieli okazji się więcej zobaczyć.

— Zrobiłem to z premedytacją, żebyś chociaż raz nie był w centrum uwagi — odpowiedział w podobnym tonie Dybowski, choć wewnętrznie poczuł ulgę, bo wszystko wskazywało na to, że jego małe kłamstewko rozejdzie się po kościach. Choć w sumie może nie powinien się cieszyć, bo jeszcze nawet nie spotkali się z Krystianem i Rafałem.

— Twoje niedoczekanie — odgryzł się Hernik i rozpiął ostentacyjnie jeszcze jeden guziczek od swojej koszuli, na co Kamil tylko pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Musiał jednak przyznać, że w tak upalny dzień tylko Michał mógł obronić śnieżnobiałą koszulę, której rękawy niby niedbale podwinął i rozpiął trzy ostatnie guziki, odsłaniając kawałek torsu. Do tego miał zwykłe materiałowe, czarne szorty i adidasy, no i jak zwykle był wypryskany jakąś dziwną mieszanką perfum, od której mogło zakręcić się w głowie. Kamil był fatalny, jeżeli chodziło o rozpoznawanie zapachów i na jego prywatnej skali znajdowały się tylko dwa zakresy: „śmierdzi” oraz „pachnie obłędnie” i Michał zawsze pachniał obłędnie. Miało to szczególne znaczenie w takich momentach, kiedy jechali tramwajem bez klimy. Hernik maskował sobą wszelkie inne, niechciane zapachy, choć na szczęście w tramwaju nie było za wiele ludzi. 

Kiedy dotarli na przystanek Most Poniatowskiego i wysiedli, żar z nieba uderzył z podwójną siłą, a Kamil tylko zerknął z nutką nienawiści na swojego kumpla. On już się rozpływał i czuł, że cały się lepił, a Hernik wyglądał w tej swojej nienagannie białej koszuli na kompletnie niewzruszonego. 

— Jakim cudem się nie rozpuszczasz? — zapytał z pretensją. 

— Kotek, to dzięki mnie jest tu tak gorąco — odparł z wrednym uśmieszkiem Michał, na co Kamil tylko przewrócił oczami i kolejne kilkadziesiąt metrów pokonali w ciszy, schodząc w kierunku bulwaru Flotylli Wiślanej, bo mniej więcej gdzieś tam umówił się z Krystianem.

— Okej, to teraz chwilę na poważnie. Bądź grzeczny. Proszę — odezwał się jeszcze.

— To się okaże.

— Michał, no! — jęknął Kamil, choć był prawie pewien, że Hernik się z nim tylko droczył.

— No co? Muszę sprawdzić, z kim się zadajesz. Nie oddam cię byle komu — odpowiedział Hernik, zgrywając niewiniątko.

— Och — jęknął z udawanym urzeczeniem Kamil, po czym obaj parsknęli śmiechem. Raptem kilka sekund później Dybowski musiał wychwycić wzrokiem swojego amanta, jak to go określał w myślach Michał, bo energicznie do kogoś pomachał i jeszcze szerzej się uśmiechnął.

— Tam są — rzucił jeszcze do Hernika i przyspieszył kroku.

— Świetnie — mruknął pod nosem Michał i starając się utrzymać pokerową minę, podążył za kolegą. Odetchnął z ulgą, kiedy dostrzegł, że Rafał z Krystianem jakimś cudem zdołali zająć miejsce pod drzewami, zatem wizja picia piwa nagle nabrała nieco żywszych barw.

— Cześć! — zawołał Kamil, kiedy już do nich dochodzili. 

— No w końcu! Już się nie mogłem doczekać — odparł Krystian, po czym podniósł się i przywitał z Dybowskim krótkim, ale soczystym buziakiem, a na co Michał popatrzył z przymrużeniem oczu. To była dla niego nowość, bo Kamil był raczej nieśmiały i nigdy nie widział go tak jawnie okazującego uczucia. — Cześć, Krystian — przedstawił się w następnej kolejności, wyciągając dłoń do Michała, bo choć obaj zdążyli już się trochę o sobie nasłuchać, to jak do tej pory nigdy oficjalnie się nie poznali.

— Michał — odpowiedział rzeczowo Hernik, póki co stawiając na taktykę, że nie będzie się wychylał. Mimo wszystko nie odmówił sobie wręcz bezczelnego zlustrowania drugiego chłopaka. Nie był w jego typie, choć zdecydowanie coś w sobie miał. Chyba najbardziej uwagę przyciągały jego wręcz nienaturalnie jasne oczy. Poza tym wyróżniał się całkiem zwyczajną budową ciała, był raczej przeciętnego wzrostu, natomiast w oczach Michała przekreślały go dredy, które miał spięte w jakiś finezyjny kok.

— Wiem, wiem. Kamil bez przerwy o tobie nawija — odpowiedział ze śmiechem. 

— I nie jesteś zazdrosny? — odpowiedział instynktownie Michał, celowo zniżając głos.

— A mam powód? — odbił Krystian, a w jego głosie dało się wyczuć delikatną dezorientację. 

Michał już nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się tajemniczo i podszedł do kolejnego chłopaka z ich paczki, za plecami słysząc, jak Kamil zaczyna się tłumaczyć, że to tylko takie wygłupy.

— Przemek — przedstawił się, ściskając dłoń Michała, który następnie w końcu zaszczycił spojrzeniem Rafała.

— Marian, prawda? — upewnił się Ranewski. Siedział z delikatnie przechyloną głową, nonszalancko podpierając się z tyłu dłonią oraz obserwował uważnie Michała. Oczywiście cały czas się uśmiechał.

— Za bardzo się starasz — odpowiedział zwyczajnie Hernik, w swój sposób odpowiadając, że ten żart nie jest już śmieszny.

— Aha, czyli dzisiaj się nie lubimy? — zgadł Rafał, ale wcale nie brzmiał na zawiedzionego.

— A kiedy się lubiliśmy? — odbił butnie Michał.

— Myślałem, że nic tak nie zbliża, jak wspólny wypad na meksykańskie prostutyki — odpowiedział strażak, sprytnie nawiązując do ich ostatniego spotkania.

— Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że aż za bardzo, dlatego dajmy sobie przestrzeń — odpowiedział na to Michał i zupełnie sprzecznie ze swoimi słowami, zajął miejsce właśnie obok Rafała.

Przyglądali się jeszcze dłuższą chwilę sobie nawzajem. Rafał klasycznie z uprzejmym uśmiechem, a Michał z pokerową miną, choć mimowolnie nadstawił nozdrza, by lepiej zapoznać się z zapachem drugiego mężczyzny. Rafał pachniał dziś inaczej. Znowu na myśl Hernikowi przyszło skojarzenie z wiatrem, choć miał w sobie jakąś dziwaczną nutę, której mężczyzna nie potrafił rozszyfrować. Tworzyła perfekcyjną synergię z jego indywidualnym zapachem skóry. Było to coś cięższego, jakieś drzewne akordy, które przełamywały zwiewność wietrznego aromatu i tworzyło się wrażenie, że zapach, który chciał ulecieć, był trzymany żelazną ręką przez inny, bardziej absorbujący.

Michał aż zaintrygowany zagryzł wargę, co nie uszło uwadze Rafała, który po prostu jeszcze szerzej się uśmiechnął.

— Piwo?

Tę dziwną konwersację bez słów przerwał im Przemek, który podstawił pod nos Hernika zimną butelkę z alkoholem.

— Niech będzie — odpowiedział łaskawie, przyjmując podarunek, a Rafał zaraz podstawił mu z drugiej strony otwieracz. 

— I znowu razem pijemy — przypomniał.

— To jedyna wspólna aktywność, jaką jesteś w stanie zaoferować? — zakpił w odpowiedzi Michał. — Jesteś aż tak nudny? — dodał złośliwie.

Rafał przyglądał mu się chwilę w milczeniu, choć wcale nie wyglądał na przytłoczonego, a raczej jakby zastanawiał się, jak potężne działa powinien wytoczyć. Rozejrzał się jeszcze dyskretnie, upewniając się, że Kamil z Krystianem są skupieni na sobie, a Przemek zajął się przeglądaniem Facebooka i rzucił ściszonym tonem:

— Mam jeszcze doświadczenie w ratowaniu cię z opresji, jesteś zainteresowany?

Michał tylko na ułamek sekundy stracił rezon, ale zaraz wytoczył ripostę.

— A więc próbujesz mnie wyrwać, przypominając mi, że każdy nasz bliższy kontakt wywołuje u mnie wymioty? 

— Nie mów, że ostatnio też rzygałeś? — Rafał się zaśmiał. Co prawda dzień po ich mocno zakrapianym spotkaniu żołądek wywracał mu się na drugą stronę, ale mimo wszystko daleki był od umierania nad muszlą klozetową.

— Zmusiłeś mnie do picia drinka, w którym był sok z puszki tuńczyka — przypomniał mu z obrzydzeniem Michał, choć paradoksalnie poczuł uderzenie gorąca. Cholera, nie przemyślał jednak do końca poprzedniej odpowiedzi, bo nie miał przecież najmniejszego zamiaru, żeby przyznawać się, jak źle skończył tamtego wieczoru. No ale było już za późno.

Ranewski znowu się zaśmiał, tym razem w głos, a Michał upił łyk tego przeklętego piwa, by ukryć zażenowanie. 

— Nie przejmuj się. Jeszcze kilka takich randek i się zahartujesz — zapewnił strażak.

— Randek? — powtórzył z politowaniem Hernik.

— Od tej nienawiści do miłości został nam tylko jeden krok. Nawet kroczek, bym powiedział — przedstawił swoją wizję Ranewski, a Hernik zaczął się na to w głos śmiać.

— Spadłeś ostatnio z drzewa na głowę, jak ratowałeś jakiegoś kota, czy coś? — zapytał po chwili, kiedy zdołał się trochę opanować.

Takie perfidne wyśmiewanie znowu nie zrobiło na Ranewskim najmniejszego wrażenia. Po prostu uśmiechał się przyjaźnie, obserwując spokojnie Michała, zupełnie jakby taką postawą chciał mu dać do zrozumienia, że posiada jakąś tajemną wiedzę i to Michał jest naiwny z tym swoim zapieraniem się.

— Jeszcze oszalejesz na moim punkcie — zagroził i sam upił łyk piwa.

Michał już miał kolejną ripostę na końcu języka, kiedy niespodziewanie do ich grona wpadła niczym burza jakaś nastolatka, siadając po drugiej stronie u boku Rafała.

— Ale jest masakrycznie gorąco. Normalnie za chwilę się rozpłynę — zaczęła niby narzekać, choć jej twarz zdobił pogodny uśmiech, zaskakująco podobny do tego, jaki miał wiecznie przyklejony na ustach Ranewski.

— Cześć, Wika! — zawołał na przywitanie Przemek i zaraz zawtórował mu Krystian.

— Hejka, chłopaki — odpowiedziała zadowolona, po czym wpierw skupiła swój wzrok na Kamilu. — Ty musisz być Kamil — zgadła, po czym sama wyciągnęła do niego rękę. — Jestem Wika. Krystek dużo o tobie opowiadał.

— Tak? — odparł z zaskoczeniem Dybowski. 

— Och tak, jestem ich prywatnym kącikiem zwierzeń — wyjaśniła, robiąc energiczny ruch ręką, wskazując pozostałych, po czym zastygła w bezruchu i skoncentrowała swoją uwagę na Michale. — Ale ciebie nie znam — obwieściła, przyglądając mu się zaintrygowana. — To twój chłopak? — wyszeptała konspiracyjnie do Rafała. — Boże, powiedz, że tak. Jest taki śliczny! — mówiła dalej zaaferowana, na co Ranewski klasycznie się zaśmiał.

— Jestem jego chłopakiem — odezwał się Hernik i wskazał kciukiem na Przemka, po czym się na niego obejrzał i mimowolnie skrzywił. No nie. Nawet nie poszedłby z nim do łóżka. Niby nic mu nie brakowało, ale był tak kompletnie zwyczajny, że Michał zapominał, jak wygląda jego twarz, kiedy tylko odwracał od niej wzrok. — Jestem hetero — zmienił zatem zdanie.

Wiktoria przyglądała się skonsternowana Hernikowi, widocznie coś kalkulując.

— Nie — zaprzeczyła w końcu.

Jej mina i ton głosu sprawiły, że Michał się zaśmiał.

— Wyglądasz jak chłopak mojego brata — zdecydowała i tym razem Hernika olśniło. No tak, teraz to wszystko nabrało sensu. Ten sam uśmiech, ten sam luźny, ekstrawertyczny styl…

— Ciągle mu to powtarzam — wtrącił się Ranewski. 

— Dajesz mi coraz więcej i więcej powodów, żeby się zakochać. Najpierw sprawiłeś, że chciało mi się rzygać, a teraz twoja siostra musi cię swatać — wytknął.

— Wredny — podzieliła się śmiało swoim spostrzeżeniem Wika i bynajmniej nie brzmiała aprobująco. — Ale jest śliczny i ładnie pachnie — dodała zaraz dla równowagi. — Mam dylemat — zakończyła z ciężkim westchnieniem.

— Jest też mądry. Pracuje w IT. Jest pentesterem — do rozmowy włączył się Kamil, postanawiając wystawić referencje przyjacielowi.

— Uuu, czyli ma hajs — wydedukowała Wika. — Bo wiesz, Rafał jest strażakiem, tak że budżetówka, pracuje za pół darmo — wyjaśniła Hernikowi.

— Więc doszliśmy do konkluzji, że nie stać cię na mnie — odpowiedział Michał bezpośrednio drugiemu mężczyźnie.

— Chyba jednak go nie lubię — zdecydowała Wiktoria, wzdychając z rezygnacją. — Byłbyś za dobry, a on by to wykorzystywał i wszedłby ci na głowę — wyjaśniła, już standardowo wypowiadając swoje myśli na głos, bez jakiegokolwiek filtra. — Nie nadaje się.

— No jaka szkoda — odpowiedział z udawanym przejęciem Michał, ale Wiktoria już straciła nim zainteresowanie, bo nagle rozdzwonił się jej telefon, a kiedy dojrzała, kto dzwoni, nagle jeszcze bardziej się rozpromieniła i jak tylko odebrała, rzuciła z niezdrowym podekscytowaniem:

— Hejka! Jesteś już gdzieś tutaj?

Hernik stracił na moment zainteresowanie i dla odmiany zaczął przyglądać się Krystianowi i Kamilowi. Jeszcze do końca nie wiedział, co miał myśleć o nowym facecie swojego przyjaciela. Siostra Rafała wprowadziła za dużo zamętu, przez co wszyscy inni zgaśli w jej cieniu.

— To ta twoja nowa koleżanka? — upewnił się ostrożnie Rafał, kiedy dziewczyna skończyła rozmawiać.

— Tak, zaproponowała, żebyśmy coś zjadły i podobno zna fajne miejsce. Tak że bez obaw, nie będę wam dłużej truć tyłków — zapowiedziała, po czym rozejrzała się wzdłuż deptaka, najpewniej wypatrując drugiej dziewczyny. — O, jest! — poinformowała, po czym zaczęła żywo do niej machać.

Raptem kilka sekund później dołączyła do nich, witając się z każdym i wymieniając uprzejmości, a kiedy podawała rękę Michałowi, nie umknął mu zapach jej perfum. Nie znał się za bardzo na kobiecych kompozycjach, ale tę skądś już znał. Z pewnością były to drogie perfumy. Zdecydowanie za drogie jak na studentkę.

— Ada — powtórzyłą po raz kolejny swoje imię, uśmiechając się delikatnie. Musiała być nieco starsza od Wiktorii i choć zdawała się być bardziej cicha i wyważona, to biła od niej niesamowita pewność siebie. Już na pierwszy rzut oka dało się wyczuć, że była bardzo samoświadoma.

— A właśnie — przypomniała coś sobie nagle Wika. — Bo ty coś ostatnio wspominałaś, że włączyłaś się w organizację tego biegu, a tak się składa, że mój brat niemal zawodowo biega, więc może byłby zainteresowany — zaoferowała, zerkając to na Adę, to na Rafała.

— Tak? — zwróciła się do niego dziewczyna.

— Wika trochę przesadza, ale generalnie lubię pobiegać, a co konkretnie organizujesz? — zaciekawił się mimo wszystko Ranewski.

— W zasadzie nie organizuję, a włączyłam się w promocję kolejnej edycji Onkobiegu, będzie dopiero we wrześniu, ale to większa impreza, więc działamy już teraz — wyjaśniła krótko. — Jeśli byłbyś zainteresowany, to przekażę Wiktorii wszelkie informacje, to zerkniesz sobie w wolnej chwili — dodała jeszcze dyplomatycznie, na co Rafał żywo przytaknął.

— Jasne, chętnie. Już o tym słyszałem. Fajna inicjatywa — pochwalił.

— To prawda i mogę potwierdzić, że to realna pomoc. Ktoś bardzo mi bliski zmaga się z nowotworem, więc to dodatkowo dla mnie ważne. Tak więc będzie mi miło, jak się dołączycie — dodała przyjaśnie.

— Już mnie przekonałaś — odpowiedział w podobnym tonie Rafał.

— Zatem będziemy w kontakcie. Miło było was poznać. — Ada pomachała im na pożegnanie, po czym razem z Wiktorią zaczęły się od nich oddalać.

— Wika ostatnio trochę niezdrowo ekscytowała się nową koleżanką, ale chyba całkiem spoko jest ta Ada? — rzucił w eter Rafał, kiedy upewnił się, że dziewczyny już go nie usłyszą.

— Wydawała się sympatyczna — uznał Przemek, a Krystian w tym samym czasie parsknął. Widząc pytające spojrzenie Ranewskiego, podzielił się swoim spostrzeżeniem.

— Wyglądała na snobkę — podzielił się swoim spostrzeżeniem.

— Serio? — zastanowił się na głos Rafał. — Co prawda Wika wspominała, że pochodzi z bogatej rodziny i jej ojciec jest jakimś słynnym trenerem… czegoś tam, nie pamiętam, ale ona sama wydała się w porządku.

— Ada Armińska? — przypomniał sobie nagle Krystian.

— No tak się przedstawiła — potwierdził Rafał.

— Coś mi mówi to nazwisko… — wtrącił w międzyczasie Przemek.

— Jak jest córką tego Marcela Armińskiego, a wszystko na to wskazuje, to lepiej trzymaj z dala od niej Wikę, bo będzie z tego problem — ostrzegł Krystian.

— Co? Niby czemu? — zdziwił się Ranewski.

— Nie słyszałeś? — zapytał wpierw zaskoczony. — Chodzą plotki, że on jest gangsterem — zdradził konspiracyjnie.

— Jakim gangsterem? — powtórzył z osłupieniem Rafał i po raz pierwszy Michał mógł dostrzec na jego twarzy coś innego niż rozpromieniony uśmiech lub totalne odprężenie. To była nowość.

— Kojarzycie pobicie tego influencera z początku roku pod tym nowym klubem na Mazowieckiej? — przypomniał wpierw Krystek.

— Tego projektanta? — przypomniał sobie Przemek.

— Ta. Pobiły go jakieś karki z jednego z warszawskich klubów sportów walki, podobno byli od tego Marcela.

— Ale Wika wspominała, że ta Ada jest z Białegostoku chyba? — zastanowił się niepewnie Rafał, czując coraz większe zaniepokojenie. Z pewnością nie chciał, by jego siostra wdała się w jakieś podejrzane towarzystwo, ale z drugiej strony jej nowa koleżanka wydawała się naprawdę sympatyczna.

— No tak, ale ten Marcel ma wpływy w całej Polsce i podobno trzeba się z nim układać, bo inaczej nasyła swoich oprychów — wyjaśnił konspiracyjnie Krystian.

— Jeszcze raz — zastopował go Rafał. — Jak pobicie jakiegoś influencera ma się do tego, że ojciec Ady jest gangsterem? — zapytał skonsternowany, nie rozumiejąc, co w zasadzie próbował mu zasugerować kolega. Miał się zacząć martwić o Wikę?

— Chodzi o to, że to całe środowisko MMA i tym podobne, to jest jakaś patologia i zadawanie się z nimi to kłopoty. Miej oko na młodą — podsumował, wzdychając jakby zniecierpliwiony, że Rafał nie rozumiał.

Michał przez ten cały czas się nie odzywał, obserwując jedynie pozostałe towarzystwo i choć to było dla niego bardzo nienaturalne, że nie był w centrum uwagi, tak teraz mu to nie przeszkadzało, bo odkrył, że dzięki takiemu przebiegowi spotkania mógł poobserwować pozostałych, a że sytuacja przybrała trochę kuriozalny obrót, to okazało się, że materiału do analizy nazbierało się całkiem sporo.

Aż zerknął z zaciekawieniem na Rafała, obserwując jak ten patrzy z podejrzliwością na Krystiana. Dla Michała ta cała historia o jakichś gangsterskich porachunkach brzmiała jak wyciągnięta z tyłka i z jakąś dziwną satysfakcją odkrył, że i Ranewski tego nie kupował. Aż miał nadzieję, że zaraz pojedzie Krystianowi, że pierdoli straszne głupoty i chyba upadł na łeb. Niestety, że był Rafałem, powiedział tylko dyplomatycznie:

— No nie wiem… póki co nic się nie dzieje.

Michał tylko przewrócił oczami, zły, że Ranewski nie zareagował adekwatnie… a kilka sekund później przeszedł go dreszcz, bo uzmysłowił sobie, że z jakiegoś powodu go to obchodziło.

Przyszedł tu przede wszystkim dla Kamila, bo był najzwyczajniej ciekawy, co za typem jest Krystian i póki co wypadał w tym swoistym Michałowym rankingu raczej słabo. Na początku Hernik butnie twierdził, że przecież nikt normalny nie zadawałby się z Rafałem — i choć nie przyznałby tego na głos — tak teraz zaczął się zastanawiać, dlaczego to Ranewski zadawał się z Krystianem. W zasadzie nawet nic konkretnego nie zwróciło uwagi Michała, ale chodziło o kumulację tych wszystkich małych rzeczy. A to Krystian rzucił jakimś kompletnie głupim żartem, a to nakręcał Rafała — zupełnie poważnie — że jego siostra zadarła z gangsterami, a to dziwnie mu się przyglądał, jakby chciał go do czegoś sprowokować. Był zwyczajnie irytujący i choć to przede wszystkim Kamilowi miał się podobać, to jednak Hernik uważał, że jego przyjaciel powinien celować znacznie wyżej. Z jakiegoś powodu ten był w niego wpatrzony i choć Michał już zaczynał go skreślać, tak póki co nie miał żadnego argumentu, bo w zasadzie przecież nic się na razie nie działo. Zupełnie jak to określił Rafał.

Choć na początku było dosyć przyjemnie i sielsko, tak po zamieszaniu spowodowanym przez siostrę Rafała i jej nową koleżankę, klimat trochę zgęstniał. Raptem dziesięć minut później Przemek oznajmił, że musi się zbierać, Kamil z Krystianem na powrót zajęli się sobą, a Rafał… dziwnie zmarkotniał. Michał dostrzegł, że drugi mężczyzna zignorował kilka połączeń telefonicznych i za każdym kolejnym razem stawał się coraz bardziej spięty. Kiedy Kamil zaoferował, by wyskoczyli coś zjeść, Rafał się wymigał i choć Michałowi przytrafiła się świetna okazja, by wpieprzyć się między kumpla i jego faceta, a przez to trochę dłużej ich poobserwować, tak jakoś stracił ochotę i też ściemnił, że musi jeszcze coś załatwić.

Takim sposobem kilka minut później ruszyli razem z Rafałem wzdłuż rzeki do najbliższego przystanku tramwajowego.

— Ja jadę na drugą stronę Wisły — poinformował Hernika.

— Ja w kierunku centrum — odpowiedział podobnym tonem Michał i większość powrotnej drogi pokonali w ciszy. Dopiero kiedy stali przed przejściem dla pieszych, czekając na zielone, Hernik rzucił nieco złośliwie, bardziej chcąc wyczuć Ranewskiego, niż faktycznie mu dopiec:

— Na trzeźwo jesteś nudny.

— W takim razie całe szczęście, że zaraz się rozejdziemy i pójdę być nudny gdzie indziej — odpowiedział Rafał, a fakt, że od jakiegoś czasu już się nie uśmiechał, wywołał nieprzyjemne mrowienie u Michała. Chyba zrobiło mu się głupio, że tak prostacko go zaczepiał. Szlag by to!

— Całe szczęście — powtórzył mimo wszystko, nie wiedząc za bardzo, jak ma na to zareagować. Sam się spiął i z niewyjaśnionych powodów zaczęły gryźć go wyrzuty sumienia. Normalny człowiek zapytałby, czy wszystko w porządku, ale Michałowi nie chciało przejść to przez gardło. Czuł, że byłoby to jeszcze głupsze, bo w końcu od samego początku był złośliwy i tylko dogryzał Ranewskiemu.

Wreszcie dotarli na przystanek, ale jako że jechali w dwóch różnych kierunkach, Michał musiał, niezbyt przepisowo, przedostać się na drugą stronę torowiska, więc widząc z oddali swój tramwaj, rzucił tylko niezręczne “cześć”, po czym udał się na swój własny przystanek, nie czekając nawet na odpowiedź. Gdy był już po właściwej stronie, zerknął jeszcze ukradkiem na drugiego mężczyznę… ale Rafał na niego nie patrzył. Co więcej odwrócił się plecami i zmartwiony oparł się dłońmi o barierki, oddzielające przystanek od jezdni.

Michał już nawet zapomniał, żeby się zezłościć na ten wyraz ignorancji, bo miał straszny mętlik w głowie. Było mu dziwnie z tą myślą, że nie wiedział, co się stało, a kiedy uświadomił sobie, że prawdopodobnie się już tego nie dowie, poczuł, jak zalewa go fala irytacji.

_____________

Witam, witam :)

Było pytanie pod FP (na Wattpadzie), czy wszystko poszło zgodnie z planem, jak pisałam opowiadanie, a ja odpowiedziałam, że zawsze coś idzie niezgodnie z planem :D I np. z perspektywy czasu widzę, że Ada dostała bardzo mało "czasu antenowego" i choć była przecież postacią wręcz trzecioplanową, to nawet Wera miała więcej momentów. Zatem pozwoliłam sobie wpleść tu Armińską (czego początkowo nie planowałam), żeby zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia i zrobić taki ukłon dla Was, bo zauważyłam, że lubicie, jak te światy z moich historii się przenikają. Ada nie będzie tu jakąś istotną bohaterką, plus będę się starać unikać tematu pozostałych Armińskich, żeby nie narobić spoilerów. Jakbyście się jeszcze zastanawiali nad linią czasową, to podpowiem, że akcja tego opowiadania rozgrywa się w teraźniejszości, a w kontekście FP plasuje się między ostatnim, a przedostatnim rozdziałem.

A co do Armińskich... co myślicie o Marcelu gangsterze? XD Wiem, że będzie ciężko odpowiedzieć na to pytanie bez spoilerów, ale wierzę w Was :D

Na koniec konkrety - jak Wam się podobało kolejne spotkanie chłopaków? Michał chyba delikatnie pęka, czego zdaje się jeszcze nie zauważać. W końcu przejął się faktem, że Rafał w pewnej chwili przestał się uśmiechać :)

No i właśnie, ciekawe co się mogło stać, że sprawiło zmianę nastroju Ranewskiego :)

Do następnego!

1 komentarz:

  1. Hej. Uwielbiam jak postacie się przecinają , można sobie pomyśleć ,że te postacie dalej żyją i to jest fajna sprawa . Co do Michała , to pęka , na bank ;) ,coś czuję ,że duży wpływ ma Rafała zapach :) to ewidentnie działa na Michała . Jeżeli chodzi o pogorszenie się humoru Rafała to coś czuję ,że przeszłość się odezwała ...zaś jeżeli chodzi o Marcela ,to w życiu mi nie pasuje na gangstera , no ale w sumie z żadnym nie miałam kontaktu więc ...:)
    Pozdrawiam weny w.
    Ps. Co do Ady to faktycznie mało ja znamy ,a tu była taka poważna ,chętnie więcej o niej poczytam ,może niechcąc coś Ci się wymsknie co tam u innych się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń