23 marca 2019

Sezon na grilla: Rozdział 27

"Sezon na grilla" i inne moje teksty można kupić TUTAJ

6 komentarzy:

  1. Przeżyłam w tym rozdziale tak wiele różnych emocji względem Igora, że aż szok. I tylko raz naprawdę byłam z niego dumna, jak ustawił Aldonę. Za to cały mój szacun, bo smarkata tego nie widzi i może nigdy nie zobaczy, ale to był wyraz najwyższej troski i miłości. W takim Igorowym wydaniu.
    Wiem, że prowadziłaś ten rozdział specjalnie tak, żeby wzbudzać w czytelnikach jak najwięcej złości na sytuację i udało Ci się to aż za dobrze. Począwszy od tych smsów na początku, które biedny Kuba odczyta jako pierwsze po przebudzeniu i sobie pomyśli „to se kurwa wymarzyłeś to umieranie” po tę ostatnią scenę z Borysem, gdzie chyba każdemu się otwiera scyzoryk w kieszeni jak sobie pomyśli jaki z niego dwulicowy siusiak.
    I dobrze, ze Hubert zdążył uciec z miasta zawczasu, bo dostałby oklep zupełnie za niewinność. Mam jakiś sentyment do tego chłopaka i wiesz jakiego happy endu mu życzę ;) Chociaż swoją drogą jak on sądził, że Hubert to zrobił, skoro opuścił miasto? Siedział gdzieś po drugiej stronie Polski i dzwonił po kumplach o przysługi? Mówił „wiesz, to, że się wydało, że jestem pedałem to taki psikus, ale zrobisz coś dla mnie?” Przecież on opuścił miasto by był w nim spalony, raczej kumple by za bardzo nie poszli na jego ładne prośby… Poza tym uważam, że ten cały boss ultrasów to na pewno sobie zasłużył na obicie gęby, jak nie tym, to czym innym. Szkoda tylko, że Igor tak nie dojechał Borysa.
    …też zauważyłaś mój postępujący entuzjazm względem przemocy? Nie—po—ko—ją—ce.
    Mam też mieszane wrażenia względem Borysa. Znaczy teraz go nie cierpię i chce rzucić krokodylom na pożarcie, a potem posypywać solą, ale mam wrażenie, że w jego pokręconej głowie on wszystko robi spoko, bo robi to dla „dobra Igora”. I coraz bardziej podejrzewam, że to naprawdę on nasłał kogoś na Jacka (mojego Jacka!), bo może też chciał mu w podobny sposób „pomóc” czy coś. Albo Jacek sypał psom i chciał wyprostować sytuację. W każdym razie śliski typ.
    Dwa razy się wzruszyłam. Raz na początku, jak Igor przeżywał, że Kuba zmienił zdanie i sądził ze jest naiwny <3 Ponownie bez użycia wielkich słów opisałaś huragan emocji, czyli zagrałaś dokładnie tam, gdzie lubię. Jak Ty to robisz? :D No i ta scena ze szpitala, najpierw żal i łzy, potem słuszny gniew. O takim obrońcy to marzy każda dziewczyna <3 Tyle że już nie każda marzy, żeby ktoś ją tak okładał z jego powodu u.u
    I oczywiście Oliwier! Jakoś nie sądzę, żeby on faktycznie z dobroci serca Igora wprowadził do szpitala, ale to i tak mega super, ze wprowadził. Szczególnie, że na początku sądziłam, ze Oli ma jakąś odgórnie ustaloną możliwość wejścia za te drzwi, ale mogłam się domyślić, że on jak zawsze będzie bezczelnym sobą. Co za typek :D
    Wybacz tę nieskładność, cały dzień pisałam, ciężko mi już dobierać słowa tak żeby brzmiało choć trochę po polsku  Pozdrawiam serdecznie i już nadmieniam, ze ten rozdział był za krótki i ja już chcę następny, idź pisać, a nie jakieś tam Borysy Mańkowskie sobie oglądasz…
    Naru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze to wszystko rozszyfrowałaś. Chciałam żeby czytelnicy czuli złość i mieli coś w stylu: "Ty kretynie! Ślepy jesteś?!". Fajnie, że mi się udało w takim razie. :)
      Ja też całkiem lubię Huberta i myślę, że jeszcze o sobie przypomni. Jak nie w Grillu to... gdzieś indziej. :D
      Ale przecież się nie wydało, że jest gejem. Jego kumple mogli usłyszeć co najwyżej, że oklepał geja, ale Igor nikomu nic nie pisnął - dopiero teraz Borysowi. Tak że Hubert miałby całkiem dobrą wymówkę, by zagadać do kumpli, by obili "jakąś ciotę", która udupiła ich kumpla. Ale nawet jeśli, Igor był tak zaślepiony wściekłością, że łyknąłby wszystko, bo Hubert faktycznie miał motyw.
      Bardzo podoba mi się Twoja logika względem Borysa. Jak wiesz, ja nie lubię postaci, które albo są w stylu Mary Sue, ale też stuprocentowych czarnych charakterów.
      No myślę, że Igor zdecydowanie wolałby, aby nikt już nie okładał JEGO Armaniego :D Całkiem lubię tę scenę, także cieszę się, że i Tobie się spodobała.
      Hahaha, no Oliwier przede wszystkim chce wykonać swoją robotę i tak jak już wspominałam, ratowanie gejowskich związków jest ostatnią rzeczą na liście priorytetów. No i Oli z pewnością już wcześniej wchodził do Kuby z jakimś technikiem, ale to nie tak, że on kompletną samowolkę odstawia, wiec musiał trochę pokombinować.
      I Bezczelny to idealne słowo, jakie go opisuje. :D
      Dziękuję ślicznie za komentarz, no ale wiesz co?! Tak Borysa obrażać?! TO PRZEZ CIEBIE PRZEGRAŁ! :D

      Usuń
  2. No dobra, tak jak ostatnio pisałam, że gdzieś tam uciekają mi te emocje, tak czytając ten rozdział niemalże się trzęsłam. Nie wiem, jak ty to robisz, że z tygodnia na tydzień piszesz coraz to lepsze rozdziały. ;)
    Aż nie wiem, co powiedzieć. Właściwie to mogę się podpisać pod tym, co napisała Naru, żeby się nie powtarzać, bo mam bardzo podobne odczucia.
    Ten Borys... W pełni zasługuje na wydanie. I to jego zachowanie - zero skruchy, mimo że Igor wpadł do niego zakrwawiony i roztrzęsiony, zero jakiegoś współczucia, nawet zastanowienia nad tym, co zrobił. Nie, dla niego było dobrze, bo Igor do niego przyszedł, a to że jakiś tam pedał pójdzie do piachu to właściwie żadna sprawa... Już się nie mogę doczekać aż Francuz go dopadnie. I chciałabym widzieć jego minę, kiedy się dowie, że Igor go wydał!
    Naprawdę, czuję się rozbita po tym rozdziale. I wbrew temu, że to niby negatywne uczucie, to uwielbiam taki stan po przeczytaniu jakiegoś tekstu ;) Zresztą, no serio, dostałam to co chciałam! To roztrzęsienie Igora, jego myśli o Kubie (nawet to o kochaniu, toż to ostatnio o tym mówiłam :D) i późniejsze zachowanie, bezmyślne i niebezpieczne, ale takie, które pokazało wszystkie jego uczucia... Bardzo dobrze się to czytało.
    Nie rozgaduję się jednak więcej, uciekam pisać swoje rzeczy (gdyby przychodziło mi to tak łatwo jak zostawianie komentarzy... :D) No i życzę weny, żebyś dalej raczyła nas takimi świetnymi rozdziałami!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, zależy kto jakie emocje lubi. :D
      Myślę, że po prostu czuję presję na koniec, przez co "staram się starać" coraz bardziej i trochę więcej czasu mi na to schodzi, no ale liczę, że efekt końcowy też będzie na odpowiednim poziomie. ;)
      Borys to typ, który lubi stawiać na swoim. Zna Igora i wie, że ciężko go do czegokolwiek zmusić, zatem musiał się uciec do tego okropnego podstępu. Więc "przymknął oko" na konsekwencje, bo satysfakcja ze złamania Igora była większa.
      Cieszę się, że rozdział wywołał takie emocje. Co do myśli o kochaniu, to pod ostatnim komentarzem parsknęłam sobie śmiechem pod nosem, bo wiedziałam, że wspomniałaś o tym o rozdział za wcześnie :D. Choć oczywiście na spokojnie, nie pod wpływem takich emocji Igor w ogóle by się do tego nie przyznał. :)
      O widzisz, mi ostatnio ani pisanie, ani tym bardziej czytanie i komentowanie nie przychodzi łatwo, także cieszę się, że jesteś i życzę żeby chociaż Tobie pisanie przychodziło z łatwością.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Nie jestem w stanie napisać nic więcej niż to, że zgotowałaś nam prawdziwą karuzelę emocji!
    Ach, no i Borys jest okropny xD
    A wgl to fajnie, że wspomniałaś o tym, że uśmierciłaś w Osobliwości trzech bohaterów, jak się zdecyduję w końcu przeczytać, to będę wiedziała czego się spodziewać ;p
    Dużo weny♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to wystarczy, bo to dla mnie najlepsza pochwała, kiedy ktoś pisze, że rozdział wywołuje emocje, tak że Dziękuję. :)
      Och, przepraszam za mały spoiler. :D
      Zatem... miej się na baczności. :D
      Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam! :)

      Usuń